CIĄG DALSZY "NAJWIĘKSZEJ PODRÓŻY"



Dzień 35. - 26.marca, czwartek:

Po pokonaniu 1 353 mil morskich (2 506 km) docieramy do docelowego portu Fremantle. Bardzo trudno rozstać się z naszym statkiem MSC Orchestra, który był nam domem przez 34 dni. Po ostatecznym już wyokrętowaniu, o godz.10.00, wsiadamy do oczekującego nas autokaru z przewodniczką z językiem niemieckim i angielskim. Tłumaczy Ewa, czasem ja. Objeżdżamy malowniczy port Fremantle, zatrzymujemy się przy małym, najstarszym więzieniu brytyjskim, a potem przy słynnym, wielkim więzieniu, wpisanym na listę UNESCO. Potem spacerujemy główną ulicą. W drodze do Perth zatrzymujemy się przy pięknej plaży Cottesloe. Przejeżdżamy przez pełne luksusowych rezydencji przedmieścia Mosman Park i Dalkeith. Zwiedzamy Park Królewski, jeden z największych powierzchniowo, śródmiejski park na świecie. Na jego szczycie spacerujemy po ogrodzie botanicznym, fotografujemy baobab, pomnik wojenny i piękną panoramę na centrum Perth. Przejeżdżamy przez City i Stare Miasto. Około 16.00 kwaterujemy się w przyjemnym hotelu Travelodge**** w centrum Perth, z balkonami zwróconymi na katedrę katolicką NMP. Jest dużo wolnego czasu, więc każdy, na własną rękę, zwiedza potem miasto i restauracje.

Ciekawostki dnia:

1. Łącznie , przez cały okres, spędzony na statku, pokonaliśmy rekordową ilość 10 667 mil morskich (19 755 km). To rekord bardzo trudny do pobicia!
2. Podczas czasu wolnego we Fremantle, przy głównej ulicy, niektórzy wykorzystują okazję, aby odwiedzić pięknie urządzony, najsłynniejszy pub Zachodniej Australii „Sail@Anchor” i napić się jednego z wielu lokalnych piw.

Dzień 36. - 27.marca, piątek:

Po śniadaniu, o 08.30, opuszczamy pokoje hotelowe, przenosząc bagaże do przechowalni. O godzinie 09.00 wsiadamy do autokaru i, z tą samą, co wczoraj przewodniczką, jedziemy do pobliskiej turystycznej przystani. Główną częścią dzisiejszej wycieczki jest rejs statkiem spacerowym firmy Capitan Cook, po Perth Waters, czyli rozległym rozlewisku Rzeki Łabędziej. Oglądamy nadwodne, luksusowe posiadłości milionerów, przedsiębiorców, aktorów i celebrytów Zachodniej Australii. Napoje gorące, a potem też miejscowe wina, mamy w cenie. Pogoda słoneczna, nastroje znakomite. Odwiedzamy port Fremantle, sprawdzając, że nasza MSC Orchestra już odpłynęła. Po zakończeniu rejsu, około godz.13.00, idziemy piechotą do hotelu, robiąc fotografie w pięknym parku.O 16.00 podjeżdża pod hotel autokar, który przewozi nas, z bagażami na lotnisko Perth. Startujemy o 17.50 do Dubaju liniami Emirates. Po 11-godzinowym locie, po pokonaniu całego Oceanu Indyjskiego, lądujemy koło 01.00. Do hotelu Belvedere Court Hotel Apartments**** w Dubaju docieramy około 03.00. Śpimy długo.

Ciekawostka dnia:

W krajach islamu alkohol jest zakazany. W wielu z nich bardzo ostro. Emiraty Arabskie należą do tych bardziej konserwatywnych. Jednak ich linie lotnicze Emirates, drugie najlepsze na świecie, alkohole podają. Mało tego, można zamawiać, nieodpłatnie, dowolną ilość buteleczek whisky, lub wina. Na innych liniach, tak wesoło nie jest!

Dzień 37. - 28.marca, sobota:

Po późnym śniadaniu, o 11.00 wsiadamy do autokaru z polskojęzyczną przewodniczką Ewą replica watches uk i ruszamy na zwiedzanie Dubaju. W pierwszej kolejności jedziemy pod największy budynek świata, mierzący 828 m Burj Khalifa, gdzie nasi turyści mogą wyjechać windą na At the Top, najwyższy taras widokowy świata, na 124. piętrze, 442 m nad ziemią. Ci, którzy nie wykupili wjazdu, mają czas wolny w największym centrum handlowym świata, Dubai Mall. Potem zwiedzamy Stare Miasto, przepływamy łodzią abra, przez kanał na bazar korzenny, potem mamy czas wolny na kopior klockor największym bazarze złota na świecie. O 18.00 wracamy do hotelu.Wieczorem przyjeżdża do naszego hotelu mój kuzyn z żoną, zamieszkały od lat w emiracie Abu Dhabi. Staramy się nie iść zbyt późno spać, bo drugi nocleg w naszym hotelu w Dubaju zakończy się bardzo wczesną pobudką.

Dzień 38. - 29.marca, niedziela:

Budzenie zamawiamy na 03.00. Hotel przygotowuje nam niespodziewanie całe, pełne śniadanie na godzinę 04.00. O 04.30 autokar zabiera nas na lotnisko. Z lotniska w Dubaju startujemy do Warszawy liniami Emirates o godz.07.30. Lądujemy bez przeszkód o 10.45. Przejeżdżamy pociągiem podmiejskim na dworzec Warszawa Zachodnia, gdzie czekamy na połączenie i ponownie mamy trudności z przenoszeniem wielkich bagaży po schodach, między peronami. O 16.00 wsiadamy do pociągu Intercity „Lech”. W Zielonej Górze jesteśmy około 20.00, co pozwala nam zdążyć na transmisję meczu piłkarskiego Irlandia – Polaka.

Refleksja końcowa:

Pokonaliśmy statkiem i samolotem łącznie około 40 000 km, czyli tyle, co wynosi obwód równika. Na trasie mieliśmy burzę piaskową, pożar wielkiego wieżowca, przejście przez środek cyklonu, bardzo wysokie fale w rejonie „ryczących czterdziestek”, Przylądek Katastrofa i Zatokę Trumny. Przeżyliśmy wszystko bez bólu. W maju 2008 roku, po powrocie z naszej inauguracyjnej wyprawy do Indii, napisałem (patrz „komunikaty”na www.exodus.com.pl), że życie turysty-podróżnika dzieli się na dwa etapy – wstępny, do momentu pierwszej wizyty w Indiach i dojrzały, od powrotu z pierwszej wizyty w Indiach. Teraz, po zakończeniu naszej, ostatniej, ekstremalnej wyprawy, tą myśl należy rozwinąć. Życie turysty-podróżnika dzieli się, jednak, na trzy etapy – po wspomnianych etapach, wstępnym i dojrzałym, zdobywamy na takiej, zupełnie ekstremalnej podróży, coś w rodzaju wyższego stopnia wtajemniczenia. Czyli stopnia mistrza...

 


Copyright by Biuro Podróży EXODUS S.J. | All rights reserved